wtorek, 20 marca 2018

Battle City - retro wspominki

Battle City czy jak to mówi moja mama "tanki", to kolejna gierka ze składanki najpopularniejszego kartridża na Pegasusa 168 w 1. W poprzednik postach pisałam o Super Mario BrosPac Manie i Contrze, nadeszła wreszcie pora na Battle City. Chociaż gra nigdy oficjalnie nie opuściła Japonii, polscy gracze znają ją właśnie dzięki Pegasusowi.


Battle City nie posiada jako takiej fabuły, ale na podstawie tego co się dzieje można wywnioskować, że sterujemy czołgiem, który jest ostatnią nadzieją na wojnie. Naszym zadaniem jest chronić patriotycznego dla nas orzełka, który symbolizuje prawdopodobnie bazę. Oprócz tego aby ukończyć poziom należy zestrzelić wszystkie pojawiające się czołgi na mapie.

Gra ma 35 poziomów, których sama nigdy nie... przeszłam :) Natomiast z drugą osobą w trybie multiplayer nie było takie trudne. Jedna osoba chroni orzełka druga naparza czołgi i można grać.

Na planszach jest wiele różnych obiektów.  Na przykład woda - przez którą nie można przejechać, ale strzały przelatują bez problemu, albo stalowe ściany, które można zniszczyć dopiero po zebraniu trzech gwiazdek, maskujące krzaki czy lód, który utrudnia poruszanie się.
Nie obyło się oczywiście bez małych wspomagaczy: granatu, łopaty, wspomnianej gwiazdki, hełmu i dodatkowego życia. Każdy power-up robi coś innego i aby go dostać należy zniszczyć migający czołg i zebrać ikonkę, która pojawi się w losowym miejscu na mapie. Rodzaje wspomagaczy:
Gwiazdka - wzmacnia sterowany przez nas czołg
Granat - niszczy wszystkich przeciwników na mapie
Łopata - sprawia, że na chwilę wokół orzełka pojawia się stalowa ściana nie do zniszczenia przez wrogów
Hełm - po zebraniu otrzymujemy chwilową nieśmiertelność
Czołg - dodatkowe życie
Żeby nie było  jednak za łatwo, jest kilka rodzajów czołgów. Niektóre są szybsze inne bardziej wytrzymałe na atak.

Gra Battle City jest wyjątkowa nie tylko ze względu na tryb multiplayer, który dostarcza wiele zabawy. Tytuł posiada również edytor map! Korzystałam z niego kilka razy i jest on dosyć czasochłonny, ale za to prosty w obsłudze. Jeśli komuś nie brakuje wyobraźni to jest to świetna forma zabawy. W końcu nie ma jak zagrać w Tanki na autorskiej planszy. Bardzo mi przykro, bo niestety nie ma żadnej możliwości by zapisać pracę na stałe.

Nie da się ukryć, że Battle City to klasyka sama w sobie. Jest to świetna gra na długie godziny i chciałabym bardzo polecić ją zwłaszcza młodszym graczom, których era Pegasusa ominęła. Zwłaszcza, że jeśli ktoś dobrze poszuka to bez problemu znajdzie gierkę w internecie. Wiem, że to nie to samo co na starej konsoli, ale od biedy myślę, że ujdzie.

A jak starsi gracze wspominają legendę?

8 komentarzy:

  1. Ach, stare, dobre tanki, czyli dowód na to, że prostota też może dać kupę zabawy. Pogrywało się lata temu w tą gierkę na pegasusie, a i dziś zdarza mi się ją odpalić na emulatorze. Miło że wciąż jest pamiętana.

    PS: Myślę, że będę tu od czasu do czasu zaglądał. Zapraszam też do siebie, czasem pisuję o grach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po to w tytule jest "retro wspominki" - uwielbiam przywoływać stare klasyki :) Twój blog jest przejrzysty i nawet przyjemnie się czyta. Będę zerkać i do ciebie.

      Usuń
  2. Jeeee tanki!!! To była gra. Pamiętam że nawet była mozliwość samemu stworzenia mapy. Super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klasyki to jednak klasyki. Szkoda, że nie można było zapisać stworzonej planszy, ale zabawa była przednia :)

      Usuń
  3. O matko ! 35 poziomów ?? Dużo :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiedziałem, że to tytuł wydany tylko w Japonii. Przypomina to sytuację z Super Mario Bros 2, które oficjalnie wydano tylko na rynku japońskim, ale dzięki pirackim wersjom Famicomu (Pegazus) trafił na nasz rynek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to podobna sytuacja...swoją drogą Super Mario Bros 2 to absolutny koszmar :D

      Usuń